Kilka słów o finansach publicznych w przeddzień szczytu epidemii Covid-19. Otóż nadeszła czarna godzina i mówi finansom publicznym sprawdzam.
Oto jest! Nadeszła czarna godzina dla finansów publicznych. Znana wszystkim z opowieści katastroficznych, werbalnie przywoływana, jako ten strach na Lachy. Odsuwana w myślach przez wszystkie rządy, nadchodzi jak fala tsunami.
Jesteśmy po zapowiedziach rządu o wielomiliardowej tarczy dla gospodarki, a przed uchwaleniem przepisów wykonawczych. Zobaczymy realnie i w praktyce na ile nas stać.
To nie jest zwykły moment, ot kolejna nowelizacji zwykłej ustawy dotyczącej finansów publicznych. To niezwykły moment i nie możemy oblać tego sprawdzianu. Będą decydować się losy sklepikarzy, restauratorów, hotelarzy, fryzjerów, kosmetyczek, pracowników wielu sektorów, producentów dóbr powszechnego użytku i dóbr luksusowych. Od wydolności finansów publicznych zależy los polskiej gospodarki. Jeszcze żaden rząd po 1989 r. nie miał tak trudnego zadania.
Finanse publiczne, budżet centralny państwa i budżety samorządowe to teraz kluczowe narzędzia w walce z recesją lub kryzysem. Od wydolności finansów publicznych zależy dosłownie los każdego Polaka. Tym razem to nie zaradni przedsiębiorcy i ciężko pracujący robotnicy dźwigają los kraju na swoich barkach. Teraz przedsiębiorcy i pracownicy liczą na wsparcie ze strony państwa, wsparcie, którego nie widzieliśmy w tym i poprzednim stuleciu.
Liczę na mądrość ekspertów doradzających rządowi i mam nadzieję, że finanse publiczne pozwolą nam w ciągu kilku miesięcy wrócić do sytuacji porównywalnej sprzed epidemii koronawirusa.
Jeśli nasze finanse publiczne nie wytrzymają, będziemy mieć kryzys i biedę na wiele lat. W czasie czarnej godziny swoje przekonania neoliberalne o nieingerowaniu państwa w gospodarkę odkłam na bok. Mam nadzieję, że rząd nie będzie oszczędzać wysiłku i środków, aby wesprzeć gospodarkę środkami publicznymi.